To piosenka, za którą ostatnio szaleję, mam nadzieję że ona i post umilą wam czas :-)
mniamiii... |
Tak, wiem, dziwny tytuł, ale coś mnie naszło...btw. zawsze lubiłam ten wierszyk. Ale, żeby nie było, że walę cytatem z wierszyka tak ni z gruchy, ni z pietruchy to tłumaczę. Otóż wczoraj postanowiłam udać się do kuchni na kolejną bitwę (która o dziwo nie poszła mi aż tak źle, jak myślałam, że pójdzie), mianowicie chciałam zrobić jakieś ciacho. Padło na murzynka serowego, bo to moje ulubione ciasto. A czemu w ogóle zdecydowałam się na pichcenie? Otóż ja, wybredne i marudne dziecko nie lubię większości ciast uwielbianych przez moją rodzinkę i często jestem skazana na "ciachową głodówę". A ponieważ jestem łasuchem, to taka dieta nie przypada mi za bardzo do gustu. Tak więc podjęłam się wyzwania kuchennego.
Btw. (znowu muszę używać tego skrótu, coś jest nie tak z moimi postami, nie wiem czy ktoś je ogarnie) chcę wam powiedzieć coś o moim stosunku do gotowania i pieczenia. Piec lubię, powiedziałabym że nawet bardzo, szczególnie muffinki i chyba nawet nie jestem w tym taka zła, ale rzadko mam czas, by coś piec, więc nie mogę się w tym rozwijać. Co do gotowania, to gotuję jeszcze rzadziej, bo nie ma takiej potrzeby (moja kochana mamusia), ale w sumie także bardzo lubię to robić. Moim ulubionym daniem, które sama potrafię przyrządzić jest pewne spaghetti bezmięsne, o którym pewnie dodam nawet osobny post. Nie jest to może najwykwintniejsze danie, ale ja je naprawdę uwielbiam. No dobra, już wracam do mojego murzynka :-).
Wena na pieczenie naszła mnie wczoraj późnym wieczorem. Pomyślałam sobie, że przed świętami mogłabym zrobić jakieś ciacho i, że fajnie by było upichcić coś, czego jeszcze nie robiłam. Jak już napisałam padło na murzynek serowy, który wydawał się idealny. Koło dziesiątej wieczorem/w nocy (dla mnie śpiocha raczej to drugie), gdy moje rodzeństwo poszło na górę, a rodzice wyjechali (moja rodzinka tak jak spaghetti też pewnie dostanie swój własny post) wzięłam się do roboty. Obecność potrzebnych składników na szczęście sprawdziłam jakoś pół godziny wcześniej, przed wyjazdem mamy i taty, bo nie wiem co bym zrobiła gdyby czegoś mi zabrakło. Wszystko szło jak z płatka, nie licząc kawałka skorupki od jajka, który wpadł mi do miski i jak zwykle musiałam się męczyć, żeby go wyjąć. I nagle (dudududam...taki moment grozy) nie mam pojęcia do ilu stopni nagrzać piekarnik i na jak długo włożyć do niego ciasto. Ja, która przypalam nawet mrożoną pizzę, nie mam w przepisie napisanej tej właśnie rzeczy! Do tego mama zostawiła telefon w domu,a tata nie odbiera! Ja wiem, większość dziewczyn w ogóle nie przejęłaby się czymś takim, ale nie ja. W końcu, po 10 minutach bezskutecznych poszukiwań tegoż przepisu w internecie doszłam do wniosku, że jeśli nie wstawię ciasta zaraz, to zasnę i z mojego ciasta i tak będą nici, więc chociaż można spróbować "na czuja". Na szczęście temp. 180 stopni okazała się właściwa i po ok. 40 minutach wyjęłam upieczone ciasto :-). To jest ta wspaniała rzecz, którą chcąc wam opowiedzieć, znowu rozpisuję się jak szalona. Dobra, już wrzucam przepis i zdjęcia :-).
Przepraszam, że zdjęcia takie kiepskie. Niestety ciasto nie wygląda tak dobrze, jak smakowało, wręcz jestem zawiedziona jego wyglądem, ale wierzcie mi było cudowne <3. Jego wygląd to chyba kwestia za długiego trzymania w piekarniku, nieudolnego polewania polewą lub braku "zmysłu fotograficznego"...
Zapraszam do przeczytania przepisu i próbowania w domach murzynka :-)
MURZYNEK SEROWY
składniki:
pierwsza część składników:
:-) |
- 2 szkl. cukru
- 3 łyżki kakao
- 8 łyżek wody
druga część składników:
- 4 jajka
- 2 szkl. mąki (ja dałam tortowej)
- 1 lub 2 łyżeczki proszku do pieczenia
trzecia część składników:
- 3 jajka
- 1 szkl. cukru
- 1 łyżka kaszy mannej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
czwarta część składników:
- pół kg białego sera (ja dałam już zmielonego z pudełka, można mielić samemu blenderem)
oto, jaki bałagan zrobiłam własnoręcznie w ciągu pół godziny |
jak zrobić:
1. Pierwszą część składników zagotuj w garnku, a potem wystudź (po prostu odstaw garnek do pojemnika z zimną wodą, do tej masy wrócimy po zrobieniu masy serowej)
2. Na masę serową ubij w misce jajka i cukier z trzeciej części składników, dodaj kaszę manną i proszek do pieczenia
3. Po zmiksowaniu dodaj zmielony ser biały
4. Masa serowa gotowa
5. Wracamy do masy kakaowej. Weź składniki połączone na początku w garnku (punkt 1) i odlej część tej masy (około pół filiżanki). Zostaw ją na polewę.
6. Do garnka z wystudzoną masą, już po odlaniu polewy dodaj drugą część składników-jajka, mąkę i proszek do pieczenia i wymiksuj.
7. Masa kakaowa gotowa.
8. Cisto kakaowe podziel na pół. Pierwszą połowę wylej na dół blachy posmarowanej tłuszczem, następnie wyłóż masę serową, a potem na wierzch resztę ciasta kakaowego. Polej polewą odlaną w punkcie 5.
8. Włóż blachę z ciastem do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na ok. 40-45 min.
9. Wyjmij, ostudź (podobno nie wolno jeść ciast przed ich ostygnięciem po upieczeniu i ma to chyba coś wspólnego z proszkiem do pieczenia, ale nie jestem pewna), ukrój i smacznego!
10.* Jak już napchacie się tym cudownym ciachem to zapraszam na trening, bo musimy zrzucić kalorie!!! (Takie nawiązanie do mojego ostatniego wpisu :-) )
to ciasto jeszcze przed włożeniem do piekarnika |
a to już po upieczeniu, jak wspominałam nie wygląda tak dobrze jak smakuje, ale to chyba przez za długie trzymanie w piekarniku lub moje nieudolne polewanie polewą :-) |
Agata :-P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz